sobota, 26 listopada 2016

Jak działa silna wola i dlaczego nie da się jej wyćwiczyć?


Jeśli niezmiennie macie kłopoty z silną wolą, ten post jest dla Was. Nie znajdziecie tu jednak wskazówek z cyklu „jak trenować silną wolę”, bo nie wierzę, że jest to możliwe. Dowiecie się jednak, jak nią zarządzać, aby nie zabrakło Wam jej w momencie, gdy będziecie jej najbardziej potrzebować. Do niedawna ja również zastanawiałam się niejednokrotnie, co zrobić, aby zwiększyć swoją siłę woli. Okazało się jednak, że - jak większość ludzi - rozwiązania problemu szukałam kompletnie nie tam, gdzie powinnam. Jak ją zatem odnalazłam?
Jeśli w miarę regularnie czytacie mojego bloga, na pewno zauważyliście już, że w dużej mierze swoją wiedzę, którą dzielę się w tej przestrzeni, czerpię z książek poświęconych tematyce odpowiadającej profilowi bloga. Jakiś czas temu w moje ręce wpadła książka Miłosza Brzezińskiego, pt. Wy wszyscy moi Ja. Właśnie z niej dowiedziałam się, czym silna wola jest, jak działa i co z tego wynika. Ten punkt widzenia tak bardzo do mnie trafił, że postanowiłam się nim z Wami podzielić, abyście i Wy zmienili swoje postrzeganie silnej woli, a co za tym idzie, nauczyli się posługiwać tym narzędziem.
Jak podaje Brzeziński w swojej, skądinąd fenomenalnej książce, silną wolę powinniśmy postrzegać, jako zasób, którym dysponujemy. Jest to zasób odnawialny (coś, jak energia odnawialna), a częstotliwością jego odnawialności jest jedna doba. W praktyce, wygląda to w ten sposób, że gdy budzimy się rano, mamy do dyspozycji 100% silnej woli, której ubywa w ciągu dnia. W naturalny sposób mamy jej więc najwięcej rano, a najmniej wieczorem. Na potwierdzenie tej tezy, Brzeziński przytacza przykład osób biegających rano, mimo, że zaleca się bieganie po południu, ponieważ wtedy dysponujemy podobno lepszą wydolnością organizmu. Mimo to, większość ludzi wybiera bieganie rankiem, ponieważ doskonale wiedzą, że łatwiej im wyegzekwować od samych siebie powielenie nawyku biegania rano, niż po południu. 
Wieczorem z kolei, zazwyczaj wzbraniamy się przed podejmowaniem jakichkolwiek decyzji i to zachowanie składamy na karb ogólnego zmęczenia. W rzeczywistości zapasy silnej woli, którymi dysponujemy, a które są niezbędne do podjęcia decyzji, są już tak ograniczone, że nie jesteśmy w stanie wykonać już żadnej operacji z tak ubogim zapleczem.
Zatrzymajmy się jednak na moment przy wspomnianej rutynie. Jak do tego wszystkiego ma się kształtowanie nawyków, lub lepiej drobnych nawyków, którym jakiś czas temu poświęciłam osobny post? Jak pamiętamy, zasadą mininawyków jest to, że czynność, którą mamy wykonać jest tak prosta, że nie musimy zużywać naszej silnej woli, aby ją wykonać. Silna wola jest potrzebna jednak w tym kontekście, że jeżeli postanawimy powielać codziennie określony schemat, musimy wykonać daną czynność każdego dnia bez względu na okoliczności. Podobnie rzecz ma się w przypadku nieco zmodyfikowanego podejścia do drobnych nawyków: ich wykonanie warunkuje jakiś katalizator, który sobie ustalamy, np. wstając z łóżka, ścielę je. Ustalając taką zasadę, będzie dla nas jasne, że za każdym razem, gdy wychodzimy z łóżka, musimy zostawić za sobą porządek. W tej sytuacji zużywamy bardzo niewielki procent silnej woli, który związany jest nie z samym zmotywowaniem się do podjęcia określonego działania, ale z podjętą wcześniej decyzją. Nie ma tu bowiem żadnej alternatywy - tak ustaliłyśmy i koniec - to musi być zrobione. 
Jak jednak posługiwać się narzędziem, jakim jest silna wola nie tylko w ujęciu nawyków, ale również w perspektywie globalnej? Zwrócić uwagę należy przede wszystkim na sytuacje, gdy zużywamy ją niepotrzebnie. Tutaj za przykład Brzeziński podaje sytuację, w której pomimo tego, że postanowiłyśmy nie jeść słodyczy, kupujemy paczkę cukierków, w domu wkładamy owe cukierki do miseczki i stawiamy je półce, żeby a) wyglądały ładnie i b) żebyśmy mieli poczęstunek dla niezapowiedzianych gości. Takie działanie niestety bardzo osłabia naszą silną wolę. Dlaczego? Za każdym razem bowiem, kiedy widzimy wspomnianą miseczkę z łakociami, musimy wzbraniać się przed poczęstowaniem się, co zużywa sporą część zasobu naszej silnej woli. Wniosek z tego jest taki, że powinniśmy unikać sytuacji, w których wykonujemy jakieś niezasadne działanie, które będzie w dalszej perspektywie wpływało na stałe pomniejszanie naszej silnej woli.
Co jeszcze możemy zrobić, aby upewnić się, że już od rana, gdy mamy jeszcze 100% naszej silnej woli, nie zużywamy jej w okolicznościach, w których nie chcemy jej eksploatować? Jak już wspomniałam, Brzeziński tłumaczy, że chwile, w których musimy podjąć decyzję, są tymi momentami, w których narzędziem, jakim się posługujemy, jest m.in. silna wola właśnie. W tej sytuacji warto przeanalizować swój dzień i zastanowić się nad tym, jakie na co dzień podejmujemy decyzje, a które da się wyeliminować? Na przykład, zamiast rankiem zastanawiać się nad tym, co na siebie włożyć, ubiór przygotowujemy sobie wieczorem, poprzedniego dnia; zamiast zastanawiać się nad tym, co zjeść na śniadanie/obiad/kolację, ustalamy „jadłospis” z wyprzedzeniem… i tak dalej.
Teoria silnej woli, jako odnawialnego źródła, przemawia do mnie bardzo. Okazuje się, że nie jest to coś, co powinniśmy ćwiczyć, lecz dbać o to, aby nie tracić tego dobra niepotrzebnie. Myślę, że takie ujęcie omawianego zagadnienia rozwiązuje nie tylko kwestię wiecznego niedoboru silnej woli, ale chroni nas przed niepotrzebnymi dylematami (jak przypadku wspomnianej miseczki z cukierkami), a także wprowadza pewną organizację do naszego życia, a przynajmniej w jego niektórych obszarach, jak na przykład w przypadku wspomnianego jadłospisu.



Co o tym sądzicie? Dajcie znać w komentarzu!

8 komentarzy:

  1. A ja zawsze myślałam, że im częściej będę wystawiac moją silną wolę na próbę, tym będzie ona silniejsza, bo sobie będę udowadniać, że mogę. Ale jakoś zawsze w końcu przychodził wielki upadek. Bardzo mi się podoba pomysł, żeby na to spojrzeć jak 100% do wykorzystania dziennie. Od dzisiaj wyznaje taką właśnie zasadę, dobre to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście podejście do tematu jest zupełnie inne, niż wszyscy uważają, ale do mnie jak najbardziej przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę sprawdzić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe, też zacznę podchodzić do silnej woli w sposób opisany przez Ciebie i zobaczymy, czy się sprawdzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm, ciekawe. Ale nie wiem czy rzeczywiście tak jest, brzmi jak cos w stylu "łatwo powiedzieć, trudniej zrobić"

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurczę, nie zdawałam sobie sprawy jak często wystawiam swoja silną wolę na próbę :P np. te słodycze w domu mimo, że staram się ich wystrzegać - niby to takie oczywiste, a do tej pory nie przyszło mi to do głowy :P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz!